wtorek, 3 stycznia 2012

MĘSKI PUNKT WIDZENIA: Manifestacja siebie

Idę ulicą, jak zawsze o tej samej godzinie. Pełno myśli kłębi się w mojej głowie, z słuchawek sączy się cicho muzyka, nie lubię ciszy...Myślę, czy zrobiłem co trzeba, czy mam co trzeba w torbie. Telefon, portfel, kalendarz. Wszystko jest. Zaczyna padać, no tak, po co suszyłem i układałem włosy...
Kątem oka zerkam na jadące auta, co drugi kierowca się patrzy, chyba na mnie...no tak...ponoć przyciągam uwagę, tylko czym ?
Manifestuję siebie, swój styl. Swoim zachowaniem, ciuchami które noszę. To one są moimi jedynymi przyjaciółmi, one się utożsamiają ze mną. Hmmm, nie, to może ja utożsamiam się z nimi ? Nie, nie, przecież to ja je wybieram i ja je zakładam, myślę przy tym dużo, jestem w innym świecie, szanuję je,  przecież one są moją wizytówką.
Dylemat się nasila. Zszarzeć i wtopić się w to zaściankowe miejsce, mieć święty spokój  czy nadal pokazywać swoje 'ja'  przez własny styl, biorąc konsekwencje tego wszystkiego na bary i iść z głową do góry ? Miałbym wyrzuty sumienia gdybym się poddał. Pytanie tylko czy jednostka da radę całej grupie wilków ? Stoją, czyhają, za rogiem, w bramie, palą papierosa, wypuszczają dym i spojrzenie ich pada na mnie. Pewnie gadają, ale co ? Na pewno nic pozytywnego, przecież tak nie ubiera się prawdziwy facet...gdzie są stare adidasy, jeansy i bluza ? Nie ma.
Wyglądam inaczej, nie dam się stereotypom, nie podążam za modą. To ja tworzę modę, ale nie dla wielu- tylko dla siebie. Stoję przed lustrem, patrzę sobie w oczy i myśle: '' Przecież jesteś kreatywny, wiesz jak się ubrać, by wyglądać dobrze''  Nie muszą tego zauważać Ci wielcy styliści, projektanci itp itd, przecież tak czy inaczej oni będą lepsi.
Staram się sam dla siebie, mam z tego satysfakcję. Nie wiem tylko co mi to daję prócz niej, te spojrzenia i niepewność  czy ktoś mnie nie zaczepi, nie wyśmieje ? Czy mi nie wolno przekazywać swoich uczuć przez swój własny wizerunek ?
Nie wierzę nikomu, udaję pewnego, ale przecież to pozory, co mi po takim manifestowaniu... przecież i tak nikt tego nie rozumie.
Wróciłem, płaszcz odwieszony, buty schowane. Mijają godziny jak zawsze, a ja myślę, co będzie dalej. Nie mogę odpuścić, czemu mam rezygnować ze swych pasji, ludziom się i tak nigdy nie dogodzi. Stop. Przecież nie robię nic dla ludzi, robię to dla siebie.
Czuję, analizuję, dobieram, dotykam, myślę, zamykam oczy i marzę...po co są marzenia, przecież i tak się nie spełniają. Ktoś mi kiedyś powiedział, że pozytywnym myśleniem przywołuje się dobre rzeczy, mnie się nie udało...niestety, ale się uda, jestem przekonany.
To nie są puste zachcianki, puste słowa, wtedy nie miały by sensu. Czytam ich dużo, choć nie chcę, wszędzie są, otaczają mnie, próbują skomercjalizować. Nie dam się, nie ulegnę.
Śnię, widzę siebie, kreuję przyszłość, to tylko sen, ale się spełni, nie zaprzepaszczę tej siły którą w sobie skrywam, choć nie ukazuję.
Być jak Monte Christo; wrócić i się zemścić, raczej nie...przecież to ich metoda- wilków. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz