wtorek, 24 stycznia 2012

Blues, Rock'n'Roll i piwo za 4 złote, czyli koncert "Statystów" w Lumumbowie

Jak już wiadomo nasza redakcja docenia dobrą muzykę, a przede wszystkim wykonawców, którzy pomimo, że ich fan page na facebooku liczy mniej niż 1000 fanów, mają ogromny potencjał. Dlatego też postanowiliśmy wybrać się na koncert zespołu Statyści, który odbył się w sobotę w łódzkim Pubie Lumumbowo – na Piotrkowskiej 53.
 Miejsce to powoli staje się kolebką niszowej – ale nie tylko – muzyki. Korzystają na tym głównie młode zespoły, które zazwyczaj zgadzają się na układ grania za darmo. Ma to niewątpliwie swoje zalety – głównie dla odwiedzających, którzy nie muszą płacić za wejście – ale także i wady – jak np. brak szacunku dla artystów ze strony słuchaczy, którzy często przychodzą tylko po to aby się napić i bardziej interesuje ich fakt, że piwo kosztuje jedynie 4 złote, a nie to kto właśnie pojawił się na scenie.

Jako że nasza redakcja szczególnie ceni sobie styl i dobry wygląd nie mogliśmy nie zauważyć, że w pubie było wielu ładnych chłopców i oczywiście naszych ulubionych hipsterów. Pojawił się nawet jeden z docenianych przez nas modeli, więc na stronę estetyczną nie można było narzekać.

Statyści zaczęli swoje show kilkanaście minut po 22:00. Utwory autorskie – śpiewane w języku polskim - przeplatały się z klasykami muzyki rockowej. Wśród coverów ciekawie wypadła hybryda Break on through z repertuaru The Doors oraz Bring it on home, Led Zeppelin. Sporym zaskoczeniem był dla nas utwór Gimme Some Lovin’ który powinien być rozpoznawany głównie dzięki kultowemu filmowi Johna Landisa – The Blues Brothers. Podobało nam się odcięcie od muzycznej globalizacji, prowadzącej do pisania tekstów w języku angielskim. Wokalista w prostych, acz trafnych słowach śpiewał o rzeczywistości w jakiej żyjemy na co dzień. Mógł jednak nie zostać przez wszystkich zrozumiany z uwagi na kiepską akustykę. To co mówił w przerwach pomiędzy utworami nie zawsze mogło być dobrze słyszalne już kilka metrów od sceny z uwagi na rozmycie dźwięku. Winę za ten drobiazg zapewne ponosił akustyk.

Największe wrażenie, nie licząc koszulki z Bobem Dylanem, którą miał na sobie jeden z członków zespołu, zrobiła na nas perkusistka, obdarzona nie tylko ciekawą urodą, ale i konkretnym uderzeniem. Niestety przez większą część koncertu była zasłonięta przez kolegów z zespołu, a jej energię najlepiej można było obserwować z ulicy, przez witrynę. Jeden z gitarzystów pojawiał się i znikał, schowany częściowo za kolumnami JBL’a. Pozostali muzycy byli widoczni, chociaż niekoniecznie dobrze słyszalni, zwłaszcza przy szybszych utworach. Momentami powstawał chaos, wzbogacony głośnymi rozmowami zebranych, którzy niekoniecznie mieli ochotę posłuchać tego co zespół miał do zaproponowania.

Choć muzyka Statystów oscylująca w klimacie Rocka i Bluesa z lat 70 przypadła nam do gustu, nie możemy tego samego powiedzieć o pomyśle z podzieleniem setu na trzy części. Sztuczne przedłużanie koncertu nie zawsze się sprawdza.
Pomimo kilku usterek występ należy uznać za udany. Zachęcamy do zapoznania się z muzyką Statystów. Ci, którzy potrafią zrozumieć że czasami warunki akustyczne mogą zepsuć najlepsze wykonanie nie powinni narzekać, a miejmy nadzieję że artyści będą grać lepiej nagłośnionych i zorganizowanych imprezach.









fot. Maciej Fliszewski

2 komentarze:

  1. Pragnę tylko nadmienić, iż zespół Statyści sprzeciwia się graniu za darmo. Sa sytuacja wyjątkowe (koncerty charytatywne), ale za typowe koncerty muzycy powinni dostawać pieniądze. Dziękuję za uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Redakcja również tego nie pochwala. Artysta (w każdej dziedzinie) powinien otrzymywać wynagrodzenie za swoją pracę, ponieważ redakcja wie "z życia", że słowo Artysta nie jest synonimem słowa Instytucja Charytatywna (chyba, że celem działania Artysty jest właśnie taka forma pomocy i robi to z własnej woli), a ludziom niestety wydaje się, że tak właśnie jest. Pozdrawiamy i trzymamy kciuki, że niedługo zmieni się ten pogląd i wszyscy (także My) będziemy odpowiednio rozliczani za swoją pracę i energię w nią włożoną.

    OdpowiedzUsuń