niedziela, 11 marca 2012

rzeczywistość made in Polska

Nasza redakcja nie ukrywa, że zdarza nam się odwiedzać Pudelka. Robimy to nawet często, gdyż ten uroczy portal nie raz, nie dwa poprawiał nam dzień. Problemy typu „Czerwona czy różowa szminka (KTÓRA LEPIEJ?)” czy „Małgorzata Foremniak w okularach (FOTO)” to właśnie problemy made in Polska. Można zwrócić uwagę, że Pudelek to głos młodych ludzi, którzy mają dosyć życia w kraju, gdzie przeciętny celebryta jest wywyższany i tworzy się coś na kształt jego kultu. Zawsze zastanawiało mnie, jak to się dzieje, że „gwiazda” programu You can dance albo przeciętnego serialu, z przeciętną oglądalnością i bardzo złym scenariuszem jest w Polsce bardziej znana i szanowana (!) niż dobry autor jednej książki albo, chociaż reżyser niszowego filmu, ale takiego, który naprawdę zasługuje na uwagę. O takich ludziach nie przeczyta się na Pudelku, co jest oczywiste. Pudelek przez ironię chce zmienić sposób patrzenia Polaków. Chce pokazać, że ludzie, w których są ślepo zapatrzeni i pełni podziwu są zwykłymi ludźmi, tylko mają inną pracę i inny sposób zarabiania na życie. Zarabiania pieniędzy, których typowy odbiorca Pudelka nigdy nie będzie miał szansy zarobić. Przez pryzmat portalu wszyscy powinni zrozumieć, że zamiast budzić podziw, celebryci powinni nas śmieszyć. Mi szkoda czasy na tanie skandale, pseudo-intelektualne wypowiedzi i popularne periodyki – tego nawet nie można przemyśleć, jest tak oczywiste. Wolę podziwiać ludzi, którzy mnie otaczają. Nie zobaczę ich w jury TVN-owskiego programu, ale naprawdę coś potrafią, są ciekawi i mają pasję. Nawet w realiach made in Polska, pewnie osiągną sukces, za co trzymam kciuki. Czy warto podziwiać ludzi z ekranu? Za talent – owszem. Ale dzisiaj mało kto z tych „znanych” naprawdę go ma. Wystarczy wziąć do ręki książkę napisaną, przez jednego z celebrytów, a wydano ich niemało. To nie treść, to bełkot. Pierwsza rzecz, która zastanawia to cel napisania tej książki. Następna, to jakie wydawnictwo w ogóle podjęło się ją wypuścić na rynek? Czy zamiast drukować Kasię Cichopek nie lepiej byłoby dać szansę komuś zdolnemu, pomysłowemu ? Wystarczy poszukać w Internecie – takich ludzi jest dzisiaj mnóstwo. Niektóre osoby trafiające do mediów wcale nie powinny się tam znaleźć. Za to niektóre, będące osobami medialnymi, jak najbardziej tak – bo sprawiają, że inaczej patrzymy na szeroko rozumianą „branżę”. Chociażby Michał Piróg. Wiele można mu zarzucić, ale na pewno nie to, że w jakiś sposób się kreuje. Wystarczy spojrzeć – on taki po prostu jest. Już w latach dwudziestych wiadomo było, że obecność kamery sprawia, że człowiek zaczyna grać, automatycznie, a teraz widzimy to jak na dłoni. Celebryci, szczególnie Polscy, grają nawet, kiedy kamery zostaną wyłączone. Każdy z nich, jak może, przedłuża swoje pięć minut. Kolorowe magazyny, które zawierają jedynie puste słowa kreują zwykłych ludzi na „gwiazdy”, mamiąc czytelników, podkreślając przepaść, jaka dzieli ich życie od naszego. Ich życie wydaje się kolorowe, ludzie wpadają w kompleksy, przez kult „gwiazdy”. Ale tak naprawdę – nie ma, czego zazdrościć. Kiedy zgaśnie światło kamery, skończy się ich „pięć minut” będą musieli wrócić do codzienności, gdzie już nie będzie dla nich miejsca. Trudno słuchać polskiej muzyki, coraz trudniej oglądać polskie filmy, a o serialach nawet nie warto wspominać. Czy dzieje się tak, dlatego, że jest coraz mniej wizjonerów, osób, które naprawdę potrafią zrobić coś wartościowego? Niekoniecznie. Cała „branża” stała się wobec siebie bezkrytyczna. Jeden program, który powstaje, jest gorszy od drugiego. Trudno byłoby mi promować w telewizji kogoś, kto jest naprawdę dobry. Popularne media psują ludzi, zabierają im to "coś", które mieli zanim trafili na ekran. Na szczęście zostaje jeszcze Internet, który, mimo tego, że robi się w nim coraz większy śmietnik – jest jeszcze obiektywnym głosem młodych ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz