piątek, 16 marca 2012

Zień, zdjęcia w lustrze i stara szafa - moda na bloga

Dzisiaj za znawcę mody uważa się praktycznie każda dziewczyna, która wie gdzie w jej mieście znajduje się galeria handlowa, usłyszała kiedyś nazwisko Zień i potrafi powiedzieć czym są lity. Niestety przynajmniej 30% tych dziewczyn nie dowiedziało się jeszcze, że kolor fioletowy kojarzy się raczej ze słowem „adwent” niż ze słowem „must have”, a najlepszym pomysłem na powitanie wiosny wcale nie jest przywdzianie wściekle pomarańczowych rajstop. Polecamy raczej topienie marzanny. Nasza redakcja uważa za wręcz przerażający fakt, że połowa z nich prowadzi swoje blogi modowe, gdzie dzielą się dawką inspiracji z tymi, które w ich mniemaniu nigdy nie będą o modzie wiedziały tak wiele jak one. Choć w rzeczywistości ich wiedza na ten temat nie wykracza poza tę z kolorowych magazynów.

Nazwa „szafiarka” nie budzi w nas pozytywnych skojarzeń. Szczególnie, że etymologia tego słowa może w pewien sposób nasuwać niejednoznaczne myśli. Jednak osób, które same się tak określają jest dzisiaj tak dużo, że w końcu będziemy zmuszeni uznać je za subkulturę. Nasza redakcja postanowiła wyodrębnić wśród nich trzy podstawowe podgrupy. 

Najbardziej chyba popularną ostatnio grupą są te, które my określamy jako „inspiratorki”. Treść zamieszczana na ich stronach ogranicza się do kolorowych obrazków znalezionych w Internecie, które blogerki określają mianem „inspiracji”. Redakcja zastanawia się kogo i w jaki sposób ma zainspirować bądź zainspirowało zdjęcie zmiętej pościeli, pustego kubka po kawie  czy wielkiego napisu „chill the fuck out”. Autorki nie wyjaśniają tego fenomenu. Większość „inspiratorek” swojej twarzy nie ujawnia. Nie zamieszcza własnych fotografii. Być może z obaw przed tym, że jakiś pedofil mógłby zrobić z nich użytek. 

Opozycję dla nich stanowią „szafiarki – modelki”, które umieszczają głównie własne zdjęcia i promują raczej swoją twarz niż stylizacje. Często fotografie są pozbawione jakiegokolwiek komentarza ze strony autorki. Blogerki z tej grupy lubią stroić miny do obiektywu, lubią pozować z siekierą czy też na tle ogródka z warzywami i są zazwyczaj w stosunku do siebie całkowicie bezkrytyczne, a każdy niepochlebny komentarz, nawet jeśli zawiera dobrze uargumentowaną krytykę najchętniej wyjaśniałyby w sądzie. 

Wreszcie trzecia grupa to „szafiarki – celebrytki”, które łączą cechy dwóch pozostałych. Skupiają się one głównie na tym, żeby „bywać”. Wysyłają rozpaczliwe prośby do organizatorów eventów, żeby pozwolili im pojawić się na tej czy innej imprezie. Oczywiście, w zamian za relację. Mają niezliczoną liczbę znajomych na facebooku, z których większości nie widziały na oczy, a czasem posuwają się nawet do kupowania fanów na allegro. 

Oczywiście, istnieje wiele blogerek, których nie zaliczymy do żadnej z tych grup, a na ich blogach zobaczymy coś więcej niż torbę z popularnej sieciówki i sponsorowaną koszulkę. Problem polega jednak na tym, że w gąszczu tych, które nawet nie są warte naszego zainteresowania łatwo pominąć te na które naprawdę warto zwrócić uwagę. Szczególnie, że dzisiaj blogerzy, którzy działają już od jakiegoś czasu mają skłonność do przyznawania sobie palmy pierwszeństwa. Nie zauważają, że ich stylizacje stają się coraz bardziej przewidywalne, bo rzesza ich fanów jest w stanie „zniszczyć” każdego kto ma odmienne zdanie. Ale to nieprawda, że jako pionierzy mieli trudniejsze zadanie. Tym bardziej, że przenoszenie wzorców z zachodu na polskie realia zawsze ma dobry odbiór. Teraz trudniej jest się przebić, bo zaczyna się robić zbyt tłoczno.

Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że pojawianie się blogerów w pierwszych rzędach podczas najważniejszych pokazów to w końcu pewnego rodzaju przełom w polskiej modzie.Jednak w tym momencie dla wielu to po prostu najłatwiejszy sposób, żeby zaistnieć. To przykre, ale coraz częściej bardziej liczą się darmowe ciuchy, które można sprzedać na eBayu niż jakakolwiek pasja. My jako obserwatorzy cierpliwie czekamy na kolejny powiew świeżości.


1 komentarz:

  1. Cudowny tytuł notki ;) A dalej sama gorzka prawda na temat tej "subkultury"

    OdpowiedzUsuń