sobota, 7 lipca 2012

Dlaczego kochamy złych chłopców? ironicznych i złośliwych


                Gdybym urodziła się trochę później, ominęłaby mnie fascynacja „Seksem w wielkim mieście”, ale urodziłam się w chwili idealnej i zamiast zachwycać się Judith Butler, chcę być jak Carrie Bradshaw. No, może bez butów z noskiem i kolorowych torebek tak charakterystycznych dla lat dziewięćdziesiątych, ale z pracą w Vogue, niezależnością i pewnością siebie. No dobra, dajcie mi pracę w Vogue, a na pewno zostanę singielką idealną. W sumie to może nie do końca tak jak Carrie, bo przecież jej przytrafił się Mr. Big, który był fajny, kupił apartament z wielką garderobą i w ogóle. Ale Big to facet, który przytuli, kupi nowe buty, otworzy drzwi, a wieczorem chętnie obejrzy stary film. Większość dziewczyn i kilku chłopców powie, że to facet idealny. Pewnie, że tak. Ale (żeby nie generalizować) niech każdy, kto jest w związku z mężczyzną, przyzna się, czy nie marzy czasem o złym chłopcu. Dla mnie źli chłopcy są jak dla Pjusa pastelowe bloki (nawiązania do popkultury i kultury alternatywnej, czyli kolejno seriale i hip hop).
Wszystko jest dobrze, dopóki nie spotka się na swojej drodze faceta, który nie jest odpowiednikiem czołowych członków Ligi Polskich Rodzin, za to jest cholernie uroczy i nie pozwala o sobie zapomnieć. Nawet wtedy, kiedy przebywa się w towarzystwie innych uroczych chłopców, którym nie jest obcy portal looksfery, wiedzą o co chodzi w polityce i potrafią zrobić dobre śniadanie. Źli chłopcy mają tą zaletę, że są przystojni. Niekiedy pod ich urokiem kryją się różne zachowania, które trzeba zaakceptować, bo walczenie z nimi byłoby jak walka Don Kichota z wiatrakiem. Albo próba ekranizacji „Złego” Tyrmanda.  Będąc w związku z mężczyzną takim jak Big od Carrie masz poczucie bezpieczeństwa i stabilności, co niekoniecznie da nam związek ze złym chłopcem. Dobra, może każda panna szuka poczucia bezpieczeństwa, ale dlaczego nie dopiero po trzydziestce? Monogamia umarła, może wtedy doczekamy się na jej wielki come back. Póki co jesteśmy niezależne i radzimy sobie same, więc nie trzeba nas ciągle trzymać za rękę. Korzystajmy z tego, że można wszystko i nie tylko w sferze literackiej. Jakieś społeczne klisze, które funkcjonują cały czas można włożyć między bajki i zapomnieć o tym, że faceci nie umieją się ubrać i wolą czystą wódkę niż cosmopolitan. I naprawdę źli chłopcy potrafią być w fajnym związku. Wychodzi im to nie gorzej niż facetom - ideałom jak Mr. Big.
Źli chłopcy są ironiczni i mili. Są czarujący i można z nimi porozmawiać o modzie, towarzyskich wydarzeniach i jeszcze potrafią mówić komplementy. Czasem otwierają drzwi i lubią te same filmy, co my. I chyba, dlatego tak bardzo ich lubimy. Redakcja zdecydowanie opowiada się za tym, żeby to oni rządzili światem.

2 komentarze:

  1. Nigdy w życiu. Źli chłopcy są źli i tyle. Współczuję każdej dziewczynie, której wydaje się, że z łobuza może zrobić faceta idealnego.
    I jeżeli źli chłopcy będą rządzili światem, to ja popełnię samobójstwo. Adolf Hitler też był złym chłopcem i z jego władzy nic dobrego nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli uważasz, że Hitler był "złym chłopcem" i to takim, o jakiego chodzi autorce tekstu, to chyba żyjemy w innym świecie. Z całego serca gratuluję Ci umiejętności czytania ze zrozumieniem oraz postrzegania życia.

      Jeśli mówimy o rządzeniu światem, to swój głos oddaję na złych chłopców. Ich ironia i tego rodzaju złośliwość świadczy o inteligencji. A facet idealny po pewnym czasie robi się po prostu nudny i przewidywalny. Nawet po trzydziestce kobieta (w zasadzie każdy człowiek) potrzebuje trochę zgrzytów, żeby wiedzieć, że żyje.

      Usuń